Lipiec 2017. Druga część trzeciego dnia podróży minęła pod znakiem lodowcowego krajobrazu. Po wizycie w kanionie Fjadrargljufur skierowaliśmy się w stronę Parku Narodowego Vatnajökull.
Dzień III – Dyrhólaey, plaża Reynisfjara, Vik i Myrdal, pola lawy Eldhraun, kanion Fjadrargljufur, wodospad Svartifoss, laguna lodowcowa Jökulsárlón, Diamond Beach, dojazd w okolice Hofn
Bajeczny trekking pod wodospad Svartifoss
Powoli zbliżając się do celu mieliśmy okazję jechać prawie na wprost jęzora lodowca Skaftafellsjökull. Przerażający i zarazem piękny widok! Samochód zostawiliśmy na parkingu niedaleko rzeki (kawałek za campingiem) i ruszyliśmy na niespełna 2-kilometrowy trekking pod jeden ze słynniejszych wodospadów Islandii. Droga przez wzgórza jest bajeczna – prowadzi krętymi ścieżkami pod drzewami rodem z „Alicji w krainie czarów”, z widokiem z jednej strony na pokryte śniegiem góry, a z drugiej na polodowcową pustynię. Gdzieś w połowie trasy niespodzianka – jeszcze jeden wodospad. Nazywa się Hundafoss i jest dobrą wymówką na zrobienie sobie chwili odpoczynku. Po półgodzinnym spacerze dotarliśmy do celu – przed nami Svartifoss w pełnej krasie. Jest nazywany Czarnym Wodospadem (Black Falls) ze względu na jego otoczenie – woda spada z 20 metrów pośród ciemnych, bazaltowych kolumn uformowanych po zastygnięciu lawy. Wodospad był inspiracją przy projektowaniu i budowie słynnego kościoła Hallgramskirkja w Reykjaviku.
Laguna lodowcowa Jökulsárlón i diamentowa plaża
Jedno z miejsc których nie mogliśmy się doczekać! Już z drogi było widać te dryfujące po jeziorze bryły lodu oderwane od lodowca Vatnajökull. Jezioro powstało w wyniku jego topnienia niecałe sto lat temu. To totalnie magiczne miejsce! Laguna jest powalająco piękna, spokojna i cicha. Mimo wiejącego ziąbu od strony lodowca spacer to sama przyjemność. Po tafli jeziora pływają różnorodne kawałki kry – od śnieżnobiałych, niebieskich przez brudne oraz przezroczyste. Powoli przedostają się w stronę morza, na otwarte wody, by później wrócić na brzeg czarnej plaży (Diamond beach) głównie pod postacią przezroczystych brył.
W Hofn wstąpiliśmy na camping wziąć prysznic, dotankowaliśmy samochód i zaczęliśmy szukać postoju do spania. Po przejechaniu może 20-30 minut odbiliśmy troszkę od głównej drogi i znaleźliśmy najlepsze w naszym życiu miejsce na nocleg – dookoła góry, niedaleko wodospad i szumiąca rzeka… Czego chcieć więcej :)
2 komentarze
Patrzę, patrzę i widzę te same miejsca (w większości) które niedawno odwiedziłem. Tyle, że ja z kolegami byłem tam w grudniu i brak nakrycia głowy absolutnie nie wchodziłby w grę :)
[…] drodze w interior całkowicie zbaczając z trasy. Prawdę mówiąc dla mnie wygrywa z samym Svartifossem, szczególnie że pochodzą z tej samej bajki – Aldeyjarfoss również jest otoczony przez […]
Przepiękne zdjęcia przepięknej Islandii! :)
[…] Relacja z drugiej części dnia -> wodospad Svartifoss, laguna lodowcowa Jökulsárlón i Diamond beach. […]