Wrzesień 2012. Egipt wybraliśmy z przypadku. Nie wiedzieliśmy czy w ogóle uda nam się gdzieś pojechać, a jeśli tak to musiał to być w miarę tani kierunek, ponieważ jako biedny student nie dysponowałam zbyt dużą gotówką. To był nasz pierwszy wspólny wyjazd na zorganizowane wczasy wraz z biurem podróży.
Odrzuciliśmy Grecję (przez agencję drogo) i Hiszpanię (byliśmy). Zdecydowaliśmy się na Egipt z trzech względów: niedrogo, rafy koralowe przy hotelu i raczej sami bez biura podróży byśmy się tam nie wybrali (bezpieczeństwo i koszty – jeden z niewielu kierunków, który wychodzi taniej przez biuro podróży). Jak już przy debiutach jesteśmy – odbyłam wtedy pierwszy lot w życiu. Oczywiście nie polecam przygotowywać się do takiego wydarzenia poprzez oglądanie „Katastrof w przestworzach” National Geographic jak ja miałam to (nie)przyjemność zrobić. Mimo że stresu na początku trochę było, to pierwszy raz całkiem miło wspominam. Wtedy też człowiek sobie uświadamia, że podróżowanie w tych czasach jest strasznie wygodne – kilka godzin i już jesteś w całkowicie innym miejscu na świecie.
Wypoczynek był jak najbardziej w porządku – lenistwo na basenie oraz przy plaży z drinkami. Oczywiście z wyjść poza hotel pamiętamy głównie „ Hello my friend” i „One dolar only!”. Najlepszym punktem z całego Sharm El Sheikh okazała się kolorowa rafa koralowa z mnogością różnorodnych rybek i najbardziej słoną morską wodą w jakiej miałam okazję pływać. Oczywiście nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie skorzystali z okazji zobaczenia Kairu i piramid w Gizie. Tak też spędziliśmy ok. 28 godzin w autokarze, jadąc w konwoju z obstawą. Był to nasz pierwszy raz gdy mogliśmy spędzić kilka dni w kraju arabskim, więc inna kultura niż europejska wywarła na nas spore wrażenie. Sam Kair to miasto kontrastów – niektóre z dzielnic są zadbane i czyste (już nie wspominając nawet o tych nowoczesnych), ale większość bocznych uliczek to brud i tony śmieci. Na drodze istne szaleństwo – Egipcjanie jeżdżą jak im się podoba, trąbiąc po sobie non stop. Generalnie jeden dzień na wycieczkę po tak ogromnym mieście to zdecydowanie za mało. Odwiedziliśmy muzeum papirusu, lecz nie było nam dane wejść do Egipskiego Muzeum Narodowego. Nil podziwialiśmy jedynie z autokaru przejeżdżając nad nim na moście, a o mieście śmierci to w ogóle mogliśmy zapomnieć. Natomiast i tak największym szokiem były dla nas piramidy w Gizie! Całe życie żyliśmy w przeświadczeniu, że piramidy stoją sobie w środku niczego na pustyni i przez długo, długo, długo nie widać nic innego jak tylko piasek. A tu proszę, jedziemy sobie autokarem i naraz między blokami pojawiły się piramidki! Same piramidy robią ogromne wrażenie. Nie potrafimy sobie wyobrazić, jak ludzie je kiedyś budowali? Szczególnie, że cała ich konstrukcja składa się z wielkich i strasznie ciężkich głazów, większych niż wzrost przeciętnego człowieka. Popularny Sfinks sobie leży w towarzystwie piramid i masy turystów wokół. Ciekawa dla nas okazała się również Cytadela Kairska wraz z Meczetem Alabastrowym i niezwykłą panoramą na miasto oraz część chrześcijańska Kairu z kościołami i wieloma relikwiami, które się w nich znajdowały. Cała wycieczka była okraszona niesamowicie wysoką temperaturą – około 40 stopniowym upałem, który pamiętamy do dziś ;)
Czy warto lecieć do Egiptu? Według nas jak najbardziej! Cała podroż odbyła się w trochę innym stylu niż zwykle, ale była naprawdę ciekawym doświadczeniem. Punktem obowiązkowym są piramidy oraz oczywiście snurkowanie w Morzu Czerwonym. Miłośnicy podwodnego świata na pewno się nie zawiodą!
2 komentarze
Franek, popieram w całej rozciągłości. Z jednym zastrzezeniem, jeśli wyjazd to nie z biurem, ale na własne ręke. Wtedy poznajesz prwawdziwy Egipt
tTrochę relacji z takich wyjazdów można znaleźć tutaj https://www.globtroter.pl/artykuly/4261,egipt,kair,siwa,i,piramidy,cz,14,ostatnia.html
Egipt naprawdę potrafi pozytywnie zaskoczyć, jeśli tylko jesteście w stanie zaakceptować (lub Wam się podoba) dosyć surowy i wszechobecny szaro-beżowy klimat. Jeśli tylko dacie się przekonać to z wielkim prawdopodobieństwem Egipt zostanie Waszym ulubionym kierunkiem turystycznym, do którego będziecie chcieli wracać. Ja się zakochałem i planuję wracać co kilka lat.